poniedziałek, 17 marca 2008

Źli rodzice nie znają imienia swojego syna

Nasz syn ma na imię Borys. Zgodnie z zasadami polskiego języka wymawiamy to, akcentując przedostatnią sylabę, czyli bo.
Niby wszystko ok, no może dzieciak nie ma popularnego imienia, może to budzi u niektórych niesmak, ale generalnie wszystko wydawało się ok.
ALE JEST ŹLE!!, ponieważ:
jak wyjaśniła mi moja nauczycielka języka rosyjskiego, sprawa wygląda następująco:
- mój syn ma na imię Борис, czyli Boris
- akcent w tym imieniu pada na ostatnią sylabę, czyli ris.

Czyli: głupi rodzice zapożyczyli imię dla dziecka od Rosjan. Przez ponad 6 lat nazywli niepoprawnie swoje dziecko. Ostatecznie ojciec pojawił sie w kraju, gdzie Borysów, przepraszam Borisów jest nieco więcej i dowiedział się, jaki popełniał błąd.

Boris, jeśli czytasz tego bloga, przygotuj się na duża zmianę w swoim życiu.

Każdy ma swojego Leppera

Wczoraj państwowe kanały telewizyjne obszernie relacjonowały spotkanie dwóch prezydentów Rosji (bo Rosja ma właściwie teraz dwóch) z przedstawicielami różnych ruchów politycznych Rosji. Był oczywiście Żyrynowski.
To chyba tutejszy Leper. Ta sama pasja podczas wypowiadania się. Ta sama biegłość intelektualna (tak wiem, nawet Gazeta Wyborcza podejrzewała kiedyś Lepera o rozum, ale nie znaleziono dowodów). Ba, nawet są podobni. Nasz Leper nauczył się nosić garnitur i krawat, Żyrynowskiemu wciąż przeszkadza taki mundurek.
Pozostaje pytanie, czy Rosja ma też swoich "The Brothers" ;-), a właściwie "The Twins"?
Czy może biedna RP ma unikalny w skali świata przywilej noszenia dwóch geniuszy - bliźniaków na swej ziemi?

Taniec z gwiazdami - w Rosji także. Jaka ulga

Szanowni, tak, tak, tak!, Tu też dotarły gwiazdy, też tańczą. Wygląda to zupełnie tak samo jak w Polsce. Mają swoją Ścichapęk (tj. Cichopek), która prowadzi ten wyśmienity program. Jest równie cudownie jak w Polsce, a wcześniej pewnie w Stanach i dziesiątce innych krajów.
Cóż, okazuje się, że gusta nie znają granic. A bezguścia mają je za nic.

sobota, 15 marca 2008

Restauracja uzbekistańska

Jest mega fajna. Siedzi się na niskich ławkach, w poduszkach, trzeba zdjąć buty. Co pewien czas siła muzyki rośnie i rozpoczyna się taniec. Dziewczyny wirują brzychami, biodrami, biustami. Żarełko jest wyśmienite. Po żarełku obowiązkowa fajka, nasza wypełniona była winen, tytoń był jabłkowy. Samo palenisko fajki też było z jabłka. Wyśmienite. Jeśli potrzyma się dym dłużej w płucach, robi się na momencik kolorowo.
Polecam tę restaurację, ul. Pokrovka 10, nie można jej nie znaleźć, cały front jest bardzo orientalny. Środek jeszcze bardziej. Ktokolwiek przyjedzie do mnie do Moskwy niech się czuje zaproszony. It is "a must to visit place".

Biegam tu, biegam tam.

W Moskwie też można biegać!
To wcale nie wydaje się takie oczywiste, jeśli na co dzień chodzi się po centrum Moskwy, gdzie wszędzie są samochody, a chodniki pocięte są kolejnymi terenówkami, które zagradzają przejścia.
Ale..można
Pobiegałem już po Parku Izmajłowskim oraz, dzisiaj, wdłuż brzegów rzeki Moskwy. Dziś nawet w towarzystwie Francuzki, Polski i Bułgara. Pokonaliśmy 20km, w towarzystwie jakoś łatwiej to przychodzi.
Widzieliśmy innych biegaczy, część to chyba też ekspaci, ale byli również moskwiczanie.
Tu się da biegać!!!!
View Interactive Map on MapMyRun.com

czwartek, 13 marca 2008

Ja tutaj, rodzina tam.

Będzie trochę osobiście w tym wpisie.
Potocznie uważa się, ze idealnymi kandydatami na kilkumiesięczne wyjazdy zawodowe są osoby samotne. Wyjeżdżając, nie pozostawiają oni rodziny, nie ma problemów z tęsknotą, patrzenia na fotografie w pustym pokoju hotelowym, gdy tęsknisz za rodziną.
Moja obserwacja jest nieco inna. To właśnie rodzina, za którą się tęskni regularnie przypomina, jakie szczęście się posiada, iż ma się do kogo wracać. Iż ten pobyt daleko od domu ma sens, właśnie przede wszystkim dlatego, iż wkrótce się wróci.
Tak to widzę. Zobaczymy czy będę rewidował to podejście.

poniedziałek, 10 marca 2008

Lodowisko na Placu Czerwonym

Plac Czerwony - bohater skojarzeń z paradami wojskowymi i mauzoleum Lenina. To wszystko ok, ale obok tego na Placu Czerwonym zimą jest sztuczne lodowisko. Za kilkadziesiąt złotych można wypożyczyć łyżwy i pohasać na lodzie.

Mr Lenin się chyba leciutko wierci w grobie, choć biorąc pod uwagę fakt, że jest pod pilnym nadzorem, to chyba za mocno wiercić się nie może.

Bardzo brakuje mi tutaj aparatu fotograficznego, by np. ten wpis zilustrować właściwym obrazem. Obiecuję poprawę. I zamierzam iść na łyżwy. Co tam Stegny, co tam Torwar, dopiero lodowisko w sercu Moskwy to jest to!

Dawid i Mumie w Muzeum im. Puszkina

Wczoraj skierowałem się do muzeum im. Puszkina. Jest tam posąg Dawida dłuta Michała Anioła. Dawid, jest rozmiarów XXL (co jest nieco paradoksalne), ponieważ Pan Michał wyrzeźbił 5,5 metrowego kolosa. Ale jest piękny. I jest nagi. Czyli widać też Dawidka.

Po raz pierwszy widziałem tam w swym życiu mumie. Myślisz mumie, widzisz piramidy i Egipt, ja zobaczyłem mumie w Moskiwe.

Zwiedziłem tylko parter, albo jak kto woli pierwsze piętro. Bo tu w Rosji nie ma parterów, tj. parter jest pierwszym piętrem. Drugie piętro, czyli pierwsze (ufam, że to wciąż jest jasne, o jakim piętrze piszę) zostawiłem sobie na kolejną wizytę.

Muzeum strongly recommended, naprawdę zachwyca i cieszy. Wszak dowodzi, że stać nas ludzi nie tylko na wojny i gwałty, ale zostawiamy po sobie też sztukę.

sobota, 8 marca 2008

Wanna meet billionair, come to Moscow

To tylko jeden z wniosków płynących z lektury listy najbogatszych ludzi świata, opublikowanej po raz kolejny przez Forbes. Nie ma na świecie miasta z większa ilością miliarderów dolarowych niż Moskwa.

W pierwszej setce bogatych tego świata jest ogółem 19 Rosjan, jedynie Yankesi mają bogatsze reprezentację.

Rosyjskie fortuny stają sie co raz bardziej zdywersyfikowane, tj. co raz mniej opierają się jedynie na surowcach naturalnych.

Kończę, idę szukać tych dolców.

Dzień Kobiet, a właściwie Międzynarodowy Dzień Kobiet

To już jutro. Tutaj w Moskwie świeto zaczyna się już dziasiaj, bo kobiety otrzymują kwiaty w pracy. Ładnie to wygląda na ulicy, bo mnóstwo dam chodzi dziś z kwiatami.

W Rosji Dzień Kobiet to dzień wolny od pracy! Jak powiedziała moja żona: zobacz jakie kobiety są tam ważne! Cholera, pewnie ma rację.

I jeszcze jedno: uderzyło mnie, że tutaj pisze się o Międzynarodowym Dniu Kobiet. Pomyślałem, że to dziwne, że niejako wymusza się, by cały świat obchodził to święto. Ale nie o to chodzi. To świeto jest tutaj międzynarodowe, Rosja jest krajem wielu narodów. Podobno jest ponad 50, tj jest ponad 50 50tysięcznych narodów w ramach Rosji. Mała głowa Polaka tego nie dostrzegła.

piątek, 7 marca 2008

Kampania wyborcza, a właściwie jej brak

Mój przyjazd do Moskwy nastąpił dzień po wyborach prezydenta Rosji. Co mnie zdumiało, to praktycznie brak komunikacji marketingowej dotyczącej tego wydarzenia. Gdzie są billboardy kandydatów, plakaty, ulotki? Sporadycznie widziałem plakaty z info o wyborach, ale nie widziałem śladów kampanii kandydatów. Czy to wynik tego, że z góry było wiadomo kto wygra, czy tu nie ma praktyki marketingu politycznego?