poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Komsomolec idzie na dno. To już 20 lat.

Pewnie wszyscy pamiętacie tragedie Kurska, rosyjskiego okrętu podwodnego. Ale wcześniej,
7 kwietnia 1988 roku zatonął Komsomolec, sztandarowy okręt podwodny marynarki radzieckiej. Stało się to na Morzy Norweskim koło Wyspy Niedźwiedziej, 600 km na północ od Murmańska, 300 km od wybrzeży norweskich.

Podaję za websitem "Okręty podwodne świata" :
"Ten niesamowity okręt podwodny był szczytem radzieckiej myśli technicznej. Podwodny myśliwiec, flagowy okręt największej podwodnej armady na świecie, duma radzieckiej armii i postrach NATO-wskich flot, leży spokojnie na dnie Morza Norweskiego. Jak mogło się stać, że uważany za niezatapialny okręt podwodny (tak twierdził podczas wodowania 9 maja 1983 roku marszałek Dimitrij Ustinow) jednak zatonął.

Okręt podwodny Komsomolec był wykonany z tytanu z niewielkimi dodatkami aluminium, cyrkonu, molibdenu, wanadu i talu. Tytan jest niemal dwa razy lżejszy od superwytrzymałej stali, z której robi się współczesne okręty podwodne. Niestety tytan jest blisko 10-krotnie droższym surowcem niż stal i bardzo trudnym w obróbce. Jednak Rosjanom udało się w zadowalający sposób opanować spawanie tego metalu, a koszty nie miały większego znaczenia.

Okręt mógł bez wynurzenia przetrzymać cztery miesiące i z głębin strzelać torpedo-rakietami RK-55. Taka torpeda wynurza się z wody, leci nisko nad powierzchnią morza dzięki czemu jest praktycznie niewykrywalna dla radarów, by blisko celu znowu zanurkować i niewidoczna dla przeciwnika, ugodzić głowicą atomową w cel podwodny lub nawodny. Prawdopodobnie okręt był również uzbrojony w pociski manewrujące SS-N-21 o zasięgu 3 tys. km. Nic jednak nie wiadomo na temat mocy głowic nuklearnych tych rakiet ani ich celności. Okręt był również uzbrojony w torpedy HWT-65 z głowicami o mocy 20 KT i zasięgu 50 km. Maksymalną szybkość 35 węzłów zapewniał okrętowi reaktor atomowy o mocy 190 megawatów."

Ten cud techniki 20 lat temu zatonął. Zginęło 48 ludzi. Większość w lodowatej wodzie, czekając na ratunek, ponieważ większość załogi opuściła okręt, nim zaczął on tonąć.
Leży na 1500 m, podobno zabezpieczony przed wyciekiem radioaktywnych materiałów.

Przypomniał mi sie "Das boot". Gdy kolejny raz będę go oglądał, przypomni mi się pewnie historia Komsomolca.

Brak komentarzy: