niedziela, 6 kwietnia 2008

Nauka historii może wyglądać inaczej.

Miałem kiedyś taką debatę intelektualną, wewnętrzną (sam się śmieję z tego, co napisałem). Zderzyłem mianowicie dwa modele nauczania: model współczesny, gdzie dziecko uczy się "odzielnie" przedmiotów takich jak biologia, geografia, historia. I drugi model, model guwernantki, gdzie jak się domyślam, nie istniał taki rygor podziału. Wróciłem kilka dni temu do tego dualizmu rozwiązań, gdy rozpocząłem lekturę "Rosji carów" Richarda Pipes'a. Dlaczego?

Otóż dlatego, iż książka ta, traktując o historii Rosji od samego jej początku, rozpoczyna się rozdziałem "Środowisko geograficzne i jego znaczenie". Tak proszę Państwa, autor pisze o geografii, bo uznaje, że waży ona na historii Rusi. Waży bardzo mocno. Jak, pisać teraz nie będę, bo nie w tym rzecz, nie w tym dzieło - wolno tłumacząc z rosyjskiego :-).

Tu chodzi o to, że ucząc sie w modelu współczesnym zapominamy, a może powinienem napisać: utrwala się w nas podział, który jest nienaturalny i zgubny na skutecznego rozumienia otaczającego nas świata.

Idę szukać guwernantki. Dla syna oczywiście.

Brak komentarzy: