niedziela, 6 kwietnia 2008

Rosja reżimem patrymonialnym.


Czytam tutaj "Rosję carów" Pipes'a. Pipes ma korzenie polskie, urodził się w Cieszynie, mieszkał w Warszawie, skąd uciekł w październku 1939 roku. Lata później został profesorem historii na Harvardzie, oraz doradzał Reaganowi w sprawach sowieckich i wschodnio-europejskich.

Pipes forsuje tezę, że Rosja to reżim patrymonialny. To taki reżim, gdzie "prawa suwerena i właściciela stapiają się do tego stopnia, że nie sa się ich od siebie odróżnić, a władza polityczna sprawowana jest tak jak ekonomiczna." To nie jest despotyzm (czyli władza absolutna) o tyle, że despotyzm to zdegenerowana władza monarsza. Reżim patrymonialny jest samorodkiem, nie mutacją innego porządku władczego. Pipes pisze "despota narusza prawa własności swoich poddanych; władca patrymonialny nie uznaje nawet ich istnienia". Zwierzchność i własność to jedno. Dalej, w takim reżimie nie istnieją formalne ograniczenia władzy politycznej, zapomnijcie o swobodach obywatelskich.

Patrymonializm jako reżim kształtuje się w Rosji od jej zarania, czyli od pochodu Słowian na wschód, co ma miejsce jeszce w pierwszym tysiącleciu naszej ery. A następnie utrzymuje się się przez całe drugie tysiąclecie.

Będzie na tym blogu o Pipes'ie jeszcze często.

Na koniec nie mogę sobie odmówić dygresji o Reaganie. Otóż kolega Ronald (nie mylić z Donaldem) jest uznawany za prezydenta, który uprawiał "9 to 5 job". Oznacza to mniej więcej tyle, że daleko mu było pracoholizmu. Carter z kolei, zapieprzał po kilkanaście godzin. Wynik jest taki, że Reagan w historii Ameryki zdystansował Cartera na maxa. Więć jeśli macie szefa, który mierzy Waszą pracę czasem, to ... zastanawiam się, jak znaleźliście kilka minut, by poczytać tego bloga :-)).

Aktorzy na prezydentów!!! Cholera, przecież u nas ten postulat został wcielony w życie. Teraz się na tym złapałem. Znowu dowód, że nie warto papugować obcych rozwiązań.

Brak komentarzy: